Dziś post czysto techniczny, a mianowicie e▲sy DIY.
Co to DIY?
Z ang. Do It Yourself. Czyli zrób to własnoręcznie. Jest to też nazwa sklepu z materiałami, do majsterkowania. Ja osobiście jestem fanką wszelkich przeróbek. Bo dlaczego mamy chodzić w ciuchach, w jakich chodzi połowa naszego miasta?
Nie lepiej zainwestować w kilka ćwieków, naszywek albo zwyczajny wybielacz do tkanin? Lepiej!
Ostatnio, w chwili wolnego czasu (z czym mam obecnie spore problemy), przeszłam się po sieciówkach - jeszcze raz powtarzam. Po SIECIÓWKACH. Na moim blogu nie znajdziecie LV czy D&G, wolę zająć się zmienianiem rzeczy zwykłych w niezwykłe.
Szukałam najzwyklejszej koszuli denim. Byleby jeans był grubszy i w niebieskim kolorze. I w końcu... Joe Bloggs!
Najśmieszniejsze, iż w wolnym tłumaczeniu Joe Bloggs oznacza przeciętnego Brytyjczyka. Coś jak u nas 'Kowalski' albo literacki everyman.
Więc nabyłam koszulę za śmieszne grosze, założyłam i wcale nie czułam się tak szaro i przeciętnie, mimo iż jest oversized! Dziś jednak postanowiłam, że czegoś mi tutaj brakuje i postanowiłam trochę podrasować moją denimkę :)
Zachęcam do takich ręcznych robótek. Całkiem fajnie się prezentuje. :>
Przyszycie 12 ćwieków zajęło mi 30 minut. Myślę, że warto poświęcić swój czas, nabite na denim nie tylko świetnie się prezentują, ale także ożywiają stylizację opartą na białej lub czarnej bazie + koszuli.
A już niedługo... coś całkiem nowego. Easy streetchic! - będzie sporo dziwnego połączenia, obiecuję!